Mamy za dużo pieniędzy. Chwilę!
Zanim mnie zlinczujecie, dajcie wytłumaczyć. Z pewnością z tym
stwierdzeniem nie zgodzą się pracownicy Poczty Polskiej, którzy
dzięki podniesieniu płacy minimalnej mają okazję zarabiać mniej
niż ustawa przewiduje[1]. Również niezmiennie dymani przez każdą
kolejną władzę nauczyciele mieliby coś do powiedzenia. Pozwólcie
więc że rozwinę myśl.
Ósmego stycznia tego roku z przylądka
Canaveral wystartowała rakieta Vulcan Centaur, dźwigając na swych
barkach lądownik księżycowy Peregryne, którego nazwę można
przetłumaczyć na polski jako „wędrowiec”. Owy prywatny statek
kosmiczny miał dostarczyć na powierzchnię księżyca dwadzieścia
ładunków, pięć z nich będących instrumentami badawczymi
NASA[2]. To zrozumiałe, biorąc pod uwagę ludzką ciekawość oraz
potrzebę odkrywania i poznawania świata.
Co jednak ciekawe, na pokładzie
lądownika znajdują się również tak zwane ładunki pasywne, a
jednym z nich jest kawałek skały z Everestu. Najwyższy szczyt
Ziemi podarowuje go Księżycowi w podzięce za prezent w postaci
kamienia księżycowego, z którym to astronauta NASA Scott
Parazynski pofatygował się na sam szczyt. Skomplikowane, wiem.
Miejsce w przestrzeni ładunkowej
Peregryne wykupiła również firma Celestis, która zajmuje się
wysyłaniem szczątków ludzkich (na szczęście skremowanych) na
orbitę Ziemi lub dalej. Wysłanie jednego kilograma czegokolwiek na
powierzchnię Księżyca kosztuje około 300 tysięcy dolarów[3].
Posiadacze okazałych grobowców, wyrastających jak grzyby po
deszczu na polskich cmentarzach, mogą się schować – nie ta
skala.
W jaki mniej przydatny ludzkości
sposób można by te wystrzelone w kosmos pieniądze wydać? Nawet
bardzo niemądre, choć ostatnio coraz bardziej popularne,
zamienianie gotówki w wybuchy, zwane również wojną, wydaje się
bardziej sensowne. Przykład strefy zamkniętej wokół elektrowni w
Czarnobylu pokazuje, że największym hamulcowym rozwoju przyrody
jest człowiek. Wojna = mniej ludzi = lepsze warunki do życia na
Ziemi. Oczywiście po czasie – gdy ustanie radioaktywność.
Ale wracając do tematów kosmicznych,
następnego dnia mogliśmy się dowiedzieć że wyciek paliwa rakiety
mającej dostarczyć lądownik, może spowodować że nie wystarczy
go na planowane miękkie lądowanie[4]. Oznaczało to że być może
wszystkie 20 ładunków w ułamku sekundy, a dokładniej w momencie
kontaktu z powierzchnią księżyca, stanie się pasywne. Dziś już
wiemy że wędrowiec, niczym ojciec marnotrawny, który po przepiciu
całej wypłaty wraca skruszony do domu, przywędrował z powrotem na
Ziemię, aby spalić się ze wstydu w atmosferze. Prochy, zanim w
bardziej klasycznym stylu wylądowały w oceanie, zostały ekstra
wypieczone.
Oczywistym jest więc że, skoro możemy
sobie pozwalać na takie ekstrawagancje jak wysyłanie prochów na
księżyc, jako ludzkość mamy za dużo pieniędzy, quod erat demonstrandum. Zmarłym
przecież i tak już nic nie pomoże, no może poza modlitwą... Może
więc lepiej byłoby spożytkować ten nadmiar gotówki jakoś
bardziej praktycznie, na cele pro-społeczne? Zwolennicy Brexitu
argumentowali, że pieniądze „marnowane” na członkostwo w Unii
można przeznaczyć na NHS czyli ichni odpowiednik NFZ. Zmniejszyłoby
to kolejki i zwiększyło ogólną satysfakcję pacjentów. Jak wiemy
nie do końca tak się stało, ale przynajmniej próbowali.
Nasza rodzima służba zdrowia również
próbuje – utrzymać się na powierzchni. Kolejne rządy radzą
sobie z tym problemem równie dobrze jak ze wspomnianymi już
podwyżkami stopy życiowej nauczycieli. Brakuje wszystkiego:
lekarzy, personelu, sprzętu, powierzchni, więc kolejki są na tyle
długie że niektórzy pacjenci posuwają się do ekstremum,
ustawiając się w ogonku do niebiańskich bram, zamiast czekania na
operację biodra.
Patrząc na rozwiązania stosowane na
świecie, nie widzę perspektyw na poprawę sytuacji. Trzeba pogodzić
się z faktem że służba zdrowia ludzkości nie wyszła.
Zadziwiające jest więc że jest grupa ludzi, która co roku
próbuje. Co więcej – próbuje i im się udaje. Mam oczywiście na
myśli WOŚP który, mimo kłód rzucanych pod nogi przez poprzednią
władzę, cały czas walczy. Oczywiście, bez rozwiązania
systemowego wszelkie próby naprawy sytuacji dają marginalne wyniki,
ale lepszy jakikolwiek postęp niż żaden.
Skoro więc ustaliliśmy że mamy za
dużo pieniędzy, w najbliższy weekend wrzućmy część tego
nadmiaru do kolorowej puszki. Niech będzie choć trochę...mniej
gorzej...
[1]
https://www.rp.pl/biznes/art39671221-styczen-bez-pensji-w-poczcie-polskiej-spolka-ma-coraz-wieksze-klopoty
[2]
https://www.space.com/ula-vulcan-centaur-first-launch-peregrine-celestis-moon-mission
[3]
https://www.quora.com/How-much-is-the-cost-per-kg-to-send-a-payload-to-the-Moon-s-orbit-or-surface
[4]
https://www.space.com/astrobotic-peregrine-moon-lander-payload-data-update
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą